niedziela, 29 września 2013

Dworek Ignacego Paderewskiego... Kąśna Dolna



                    


Czym jest muzyka? 
Może po prostu niebem, z nutami zamiast gwiazd ?

(Ludwik Jerzy Kern) 



Kąśna Dolna, niewielka wieś położona pośród malowniczych pagórków Pogórza Ciężkowickiego... Idealne miejsce aby zrobić sobie dłuższy odpoczynek... Zauważam otwartą bramę, która zapraszała do wejścia... Nad bramą informacja o kompleksie parkowo-dworskim Ignacego Jana Paderewskiego wielkiego patrioty, kompozytora, pianisty i polityka... Jego słynne motto życiowe brzmi: nie da się ruszyć z ziemi z wiary i języka, z ducha polskiego. Stać murem, aż przyjdzie odrodzenie",  przyświecało mu przez całe życie...  

Na łagodnym wzgórzu wznosi się biały dworek...  Prowadzi do niego szeroki podjazd... Dworek otacza piękny  16 hektarowy park krajobrazowy ze starymi drzewami, pomnikami przyrody...





Dworek należał do Ignacego Paderewskiego...  Spędzał tutaj letnie miesiące przez kolejnych sześć lat...  Budynek jest murowany, parterowy, otynkowany... Skierowany  na wschód...  Ma otwarty ganek oparty na czterech kolumnach, zwieńczonych belkowaniem i attyką... Dworek nakryty jest dachem dwuspadowym... Przed budynkiem rozciąga się sięgająca aż do stawu łąka... Bardzo żałowałam, że tego dnia dworek nie był udostępniony do zwiedzania... Może kiedyś zobaczę pamiątki związane z  wielkim Polakiem, z Ignacym Paderewskim...





Przepiękny park został założony prawdopodobnie w XVIII wieku... Rosną tutaj potężne lipy, wiązy, dęby... Dwustuletnie lipy tworzą aleję po której spacerował Ignacy Paderewski...  W pobliżu dworku i w parku znajdują się popiersia Ignacego Paderewskiego...






W romantycznym starym parku znajduje się staw z wyspą pośrodku... Jego brzegi okolone są wierzbami płaczącymi... Na zbiorniku wodnym jest niewielkie molo, na którym można wypoczywać... Byłam zachwycona tym historycznym i pięknym miejscem... Kiedy tutaj przyjechałam słońce wstawało ponad dworskim stawem... Widok był urzekający...




Dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Życzę miłego, słonecznego tygodnia...
Pozostawiam serdeczne pozdrowienia...


piątek, 27 września 2013

Odrobina jesieni w ogrodzie i domu...







 Kasztany z drzew spadają nam pod nogi,
    Pożółkłe liście niesie droga wiatr.
    Przechodnie idą, tuląc się do płotów,
    Zziębnięte twarze kryjąc w fałdach palt.
    Jadące auta przecierają oczy
    I woda spływa z ich gumowych rzęs.
    I coraz ciemniej robi się na dworze,
    I wszystko to ma swój jesienny sens.      
   Krzysztof Daukszewicz


Na wielu blogach oglądam piękną, złotą jesień...  A u mnie? padało przez cały tydzień... Było zimno i bardzo nieprzyjemnie...  Dopiero dzisiaj pojawiło się słońce... Skorzystałam z tego...  Późnym popołudniem poszłam do ogrodu sprawdzić czy jesień już do niego dotarła... Jest jej niewiele ... Zakwitły jedynie marcinki...  W dalszym ciągu kwitną zimowity... Liście drzew nie złocą się i jeszcze nie opadają, jak za zdjęciu poniżej...




Jest końcówka września a w ogrodzie jest jeszcze pięknie i kolorowo... Kwitną dalie, słoneczniki, kosmosy, męczennica, hortensje, aksamitki, wrzosy, jeżówki, marysieńki... I pojawił się niespodziewany gość...  Prześliczny, jesienny, rudawy Pan Kotek.


Tydzień temu, w sobotę z balkonu do domu zostały przyniesione zioła... Większość z nich to ciepłolubne a temperatura utrzymywała się między 9 -10 st.C  Szkoda, aby się zniszczyły... Liście laurowe, kardamon, który jeszcze nigdy nie owocował, bazylia, rozmaryn, mięta, cząber, szczypior... swój zapach teraz  rozsiewają w kuchni.



W mieszkaniu pojawiły się pierwsze jesienne dekoracje... Jesienią i zimą kiedy zmrok przychodzi wcześniej, lubię zapalać zapachowe świece... Migocą płomyki i otacza mnie cudowny zapach cynamonu, wanilii... Wtedy te dwie pory roku nie są już takie straszne...
















środa, 25 września 2013

Muzeum motyli w Bochni...



     Przyszły do mnie motyle, utrudzone lotem,
     Przyszły pszczoły z kadzidłem i mirrą i złotem,
     Przyszła sama Nieskończoność,
     By popatrzeć w mą zieloność,
     Popatrzyła i  odejść nie chciała z powrotem...  
     Bolesław Leśmian

Marzyłam bo marzenia się spełniają... Nie jeden raz... marzyłam, aby do mojego ogrodu przybyły motyle, utrudzone lotem... Owszem, przybyły ale nie były zmęczone i nie przysiadały... Wielokrotnie uganiałam się za nimi... A one fruwały z kwiatka na kwiatek by potem szybko skryć się w konarach drzew...





Panowanie w powietrzu było marzeniem ludzi od tysięcy lat... Wiemy o tym już  z mitów greckich ... Jednak wrodzoną umiejętność  latania otrzymały od natury tylko niektóre stworzenia...  Należą do nich m.in. motyle... Dzięki temu udało im się opanować niemal całą planetę... Motyle to jedne z najbardziej zjawiskowych stworzeń... Przypuszczam, że każdy zachwyca się ich pięknem i nie może przejść obok nich obojętnie... Staram się ich zjawiskowość uchwycić na zdjęciach... Niestety, rzadko mi się to udaje... Żałuję, że takie cudo natury żyje bardzo krótko... Dzięki wielkim pasjonatom, możemy podziwiać bardzo bogate, kolekcje różnych gatunków motyli...  Do Bochni pojechałam aby pooglądać piękno zamknięte w gablotach...






W Muzeum Motyli Arthropoda w spokoju, skupieniu i ciszy mogłam do woli zachwycać przyszpilonym  pięknem tęczowych motyli... Tutaj znajduje się największa stała ekspozycja motyli świata... Kolekcja należy do Pana Jacka Kobieli, który  32 lata temu zbiór założył... Dla tych niezwykłych okazów został zbudowany specjalny budynek... Niezwykle barwna kolekcja prezentowana jest na dwóch poziomach...  Możemy tutaj podziwiać nie tylko motyle ale i modliszki, chrabąszcze, pluskwiaki, skorpiony...





Ekspozycja prezentowana jest w sposób bardzo ciekawy i barwny... Wiele bardzo cennych i ciekawych informacji o zgromadzonych motylach przedstawia kustosz muzeum Filip Kobiela, syn Pana Jacka Kobieli... Niektóre motyle to dar od Edwarda Palika z PAN-u w Krakowie... Niektóre okazy pochodzą z XIX wieku... Możemy zobaczyć gatunki które już...wyginęły. Prezentowana kolekcja to ponad  pięć tysięcy okazów z prawie całego świata...





Patrząc na te motyle nie jestem zaskoczona, że są symbolem piękna, lekkości, subtelności, delikatności i doskonałej formy... Aztekowie żyjący na meksykańskiej ziemi, wierzyli, że na ich terytorium bogowie po raz pierwszy zstąpili z niebios pod postacią owadów... Według legendy, kiedy bogowie odwiedzali Ziemię, całą swoją potęgę umieścili w niewielkich ciałach owadów...  Bóg wiatrów, twórca sztuk pięknych Quetzalcatl, przybył na świat w kokonie, z którego wydostał się pod postacią przepięknego, wielobarwnego motyla... A inny bóg, bóg deszczu, władający wszystkimi wodami, kojarzony był również ze zjawiskowymi motylami... Aztekom, Majom wizerunki motyli towarzyszyły w wojnach... A dusze poległych wojowników podążały za słońcem, by po kilku godzinach powrócić na Ziemię pod postacią motyli...





Przyjeżdżając do Bochni, koniecznie wstąpcie do Muzeum Motyli, które mieści się przy ul. Czackiego 9... Na miejscu dowiecie się jak z gąsienicy poprzez kokon tworzy się dorosła forma motyla... Jak poprzez barwę i kształt motyle bronią się przed drapieżnikami... Wizyta w muzeum to doskonała lekcja z przyrody a co najważniejsze to wspaniała uczta dla oczu... Warto to miejsce odwiedzić... Polecam...




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...