niedziela, 30 listopada 2014

Adwent, idzie nowe - 2014



Adwentowa ciszą świat ukołysany
Zadumą otulił czas oczekiwania
tęsknotą zbudzona ludzkość czeka wieści
tej Nocy spełnienia obietnicy Pana

"Oto Pan Bóg przyjdzie" serca dzwonów niosą
piosenkę nadziei po calutkiej ziemi
ich echo odbija się o niebios bramy
by Bóg zesłał miłość co serca odmieni

By ta Mała miłość co się nam narodzi
była iskrą wiary co w płomień się zmienia
by nas wspomagała na zakrętach drogi
była światłem duszy celem przeznaczeni

(Regina Sobik)



           


                                        


Adwentowy wieniec a w nim świece cztery
stają się symbolem wymownej radości
kiedy Dziecię Boże do serca zapuka
przyjąć nam Go trzeba w pełnej gotowości

Zapalona świece w niedzielny poranek
pierwszym jej promieniem serce nam ogrzeje
a kolejne znacząc niedziele Adwentu
przyniosą dla świata ukryte nadzieje

Odmienią czekanie adwentowej ciszy
niepojęta radość świat ogarnie cały
gdy Noc Wigilijna zapłonie ich światłem
i pobłogosławi nam Zbawiciel mały

(Adwentowy wieniec  Renia Sobik)

Idzie nowe... te słowa ostatnio słyszę bardzo często.  Idzie nowe... jak będzie?  co mnie, nas czeka? Czy to "nowe" spełni moje, nasze oczekiwania ? Często stoimy z boku, przyglądamy się, wypowiadamy swoje oceny, krytykujemy i bardzo często narzekamy gdy nasze oczekiwania i marzenia nie spełniają się...

Idzie nowe... To dobry czas by  zastanowić się co nowego może nam przynieść rozpoczynający się Adwent i Nowy Rok Liturgiczny...

Dzisiaj mamy I Niedzielę Adwentu...



Płonie pierwsza świeca... Ogrzeje moje serce stęsknione... Ogrzeje, doda  sił, abym odważniej spojrzała na siebie, abym przygotowała się na to Spotkanie... abym z radością spoglądała w Niebo.

W domu rodzinnym mojego męża, w tym radosnym okresie, na honorowym miejscu  zawsze był wieniec adwentowy... Symbol przygotowań i nadziei... Ten piękny zwyczaj zagościł również  i w naszym domu... Dzisiaj na adwentowym wieńcu zapaliłam pierwszą świecę... W kolejne niedziele następną, następną...











Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Życzę radosnego przeżywania Adwentu...
Serdecznie pozdrawiam w nastroju przedświątecznym...

piątek, 28 listopada 2014

Sagrada Familia, ostatnie dzieło Gaudiego


Kościół Sagrada Familia   jest dziełem znajdującym się w rękach Boga
i uzależnionym od woli ludu...
Opaczność, zgodnie z najwyższym zamysłem, 
poprowadzi dzieło do końca.
Wnętrze świątyni będzie jak las.

(Antonio Gaudi)
    


                            






Na wielu blogach w ostatnim czasie  prezentowane jest ostatnie dzieło Antonio Gaudiego... Ja również jemu poświęcam ten post... Hiszpański twórca pracował nad nim 14 lat... Niestety z powodu śmiertelnego w skutkach wypadku, nie dane mu było go dokończyć... To wspaniałe dzieło nazywa się Sagrada Familia po katalońsku to Temple Expiatori de la Sagrada Familia czyli Świątynia Pokutna Świętej Rodziny... Zobaczyć niesamowitą, wprost magiczną Sagradę Familię symbol Barcelony, to  marzenie wielu osób...




Sagradę Familię znałam z wielu zdjęć... Jednak gdy zobaczyłam ją na żywo, i miałam ją na wyciągnięcie ręki z wrażenia coś ścisnęło mnie w gardle, i niemal zabrakło mi tchu... Do dzisiaj pamiętam to oszołomienie... Miałam przed sobą prawdziwe arcydzieło... Jednym słowem, cudo... Sagrada Familia jest  niezwykle intrygująca, i zdaje się być bardzo delikatna... Jednocześnie jest mocna, strojna i zjawiskowa...




Kościół  miał być przeznaczony dla ubogich... Został usytuowany w dzielnicy robotniczej... Miał głosić wiarę tym, którzy gremialnie od niej odchodzili... Budowa kościoła nie była finansowana przez biskupa lecz ze składek publicznych... Świątynię sponsorowało dwóch Katalończyków, jednym z nich był handlarz książek...

Budowę kościoła, którą rozpoczęto w 1882 roku przerwały konflikty, które narastały i były przedwstępem późniejszej wojny domowy... Gaudi przejął rozpoczętą budowę kościoła z rąk innego architekta... 

W 1895 roku całkowicie zmienił plany i nadał poszczególnym elementom budowli znaczenie symboliczne...I tak zaplanował 18 wież... Środkowa, najwyższa wieża ma być symbolem Zbawiciela... Okalające ją cztery niższe, to postaci czterech ewangelistów. Zwieńczona kopułą kolejna wieża, wyrastająca ponad absydę, ma symbolizować Pannę Maryję... Kolejnych 12 będzie symbolizowało 12 apostołów... Dosłownie, bogactwo motywów, symboliki, alegorii przytłacza...




Gaudi budował swój kościół na wzór drzewa... Wystarczy popatrzeć się na potężne kolumny rozgałęziające się ku górze znajdujące się w nawie głównej... Swym wyglądem przypominają gęsty, kamienny las... Drzewa wkomponowane są też w mury świątyni... "Drzewa dźwigają gałęzie, a te z kolei mniejsze gałązki oraz liście, a każdy pojedynczy element  rozwija się wspaniale, harmonijnie, od momentu, gdy stworzył go Bóg artysta" - mawiał Gaudi...

Z podziwem patrzę na każdy dotychczasowy detal... Zauważam, że Gaudi dbał o każdy szczegół budowli... Wiedział, że nie ukończy swojego dzieła... Często powtarzał: "Mój klient nie spieszy się. Katedry nie stawia jeden człowiek - jest ona dziełem wielu generacji. Święty Józef sam ją dokończy". Jak wiemy święty Józef jest partonem robotników... I to jest prawda... Katedry budowane są przez wieki...

Pewnego razu Gaudi zapytany przez króla Hiszpanii Alfonsa XIII w jakim stylu buduje świątynię, odpowiedział: " W stylu gotyckim, ale wzbogaconym o ból, jakiego ludzkość doznała w ciągu ostatnich pięciuset lat". Ja też się zastanawiałam w jakim stylu budowana jest Sagrada Familia... Faktycznie łączy on strzelisty gotyk ale... Mówi się, że w neogotyku, secesji... Tej budowli nie można z niczym porównać... Myślę, że Gaudi stworzył własny styl... Dzisiaj trudno go określić.


Sagrada Familia ma trzy niesamowite fasady... Skierowane są na wschód, południe i zachód... To co oglądam budzi mój podziw... Ze wszystkich sił próbuję sobie wyobrazić jak świątynia będzie wyglądać, kiedy zostanie wykończona... Marne są moje wysiłki... Planowany rok ukończenia to 2026, w rocznicę śmierci Gaudiego... Bardziej prawdopodobny termin to 2030 rok...



środa, 26 listopada 2014

Wzgórze Wyszehradzkie, legendarna kolebka Czech

     







                            







Ilekroć byłam w Pradze, obiecywałam sobie, że zobaczę tajemnicze miejsce na prawym brzegu Wełtawy... Związane są z licznymi legendami... Patrzyłam na tę stromą, poszarpaną skałę, która  była  prawdopodobnie zaczątkiem pierwszej czeskiej osady... I to właśnie tutaj zaczęła się historia przepięknej Pragi...

Jedna z legend opowiada o grodzisku  nad brzegiem rzeki... Na progu grodu siedziała księżniczka Libusza i przepowiadała przyszłą chwałę miasta, które powstanie na przeciwległym brzegu... Tym grodziskiem jest Wyszehrad czyli "Wysoki zamek" a miastem Praga... To wzgórze stało się drugą, obok Hradczan siedzibą władców czeskich w X wieku... Ze Starego Miasta do Wyszehradu jechałam metrem...







Wyszehrad zdaje się być wyludniony i charakterem przypomina wiejską dzielnicę... To oaza  spokoju, zieleni i ciszy, którą jedynie zakłócają śpiewy ptaków... To świetne miejsce do obcowania z historią.... Położony  w malowniczym parku do którego prowadzą bramy: Tabor i Leopolda... Mijam  romańską Rotundę świętego Marcina,  pochodzącą z XI wieku... To jeden z najlepiej zachowanych fragmentów starego grodu... Nie mogę zobaczyć wnętrz rotundy. Otwierana jest jedynie w święta... Niewiele jest tutaj zabytków, ponieważ Wyszehrad został zniszczony w 1420 roku przez husytów... Dochodzę na skraj brzegu by podziwiać w dole płynącą Wełtawę i piękną panoramę Pragi...






Nie jest możliwe ustalenie dokładnej daty założenia  Wyszehradu... Warstwy osadnicze zostały zniszczone w czasie przebudowy... Zakłada się, że mógł to być VII a może VIII wiek... Wg kolejnej legendy,  słowiańska księżniczka Libusza w swoim proroczym śnie zobaczyła swojego męża... Poleciła przyprowadzić prostego oracza ( po czesku premysl) uczyniła go swoim mężem i władcą... Małżeństwo to dało początek dynastii Przemyślidów... Pierwszym władcą był Przemysł... Kolejni to: Niezamysł, Mnata, Wojen, Unisław, Krzemomysł, Niekłan, Gościwit... Borzywoj to pierwszy władca odnotowany w źródłach historycznych. Założył Zamek Praski  na Hradczanach... Borzywoj ze swoją żoną Ludmiłą  przyjmują chrzest od słowiańskiego misjonarza  Metodego... Książę podejmuje próbę chrystianizacji Czech... Nie jest to łatwy problem zwłaszcza na początku...















Najbardziej widoczną, dominującą nad wzgórzem budowlą Wyszehradu jest neogotycki kościół p.w. Piotra i Pawła... Widoczny jest z wielu miejsc w Pradze...Wyszehradzka bazylika jest ciekawa, dlatego  poświęcę jej osobny post... Przy tutejszym kościele znajduje się jeden z najważniejszych cmentarzy w Pradze... Jest to panteon narodowy Czechów... Tutaj spoczywają: Alfons Mucha, Antoni Dvorak, Bożena Nemcova, Bendrich Smetana... Przychodzi czas pożegnania tego cichego, ustronnego miejsca gdzie chociaż na jakiś czas znalazłam schronienie przed tłokiem i zgiełkiem Starego Miasta - Pragi...












Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie...


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...